poniedziałek, 21 września 2015

Jak spać, aby się wyspać plus kilka słów o 'Wychowaniu przez czytanie'

Po raz pierwszy piszę po ponad tygodniowej przerwie. No cóż, miałam bardzo dużo pracy i wszystko nagle zrobiło się 'równie ważne'. Nie było mnie w domu po 9-10 godzin dziennie, ciągle jeździłam, goniłam, uczyłam, pracowałam. Było przy tym sporo pośpiechu, stresu, no i zmęczenia. Zaczęłam być przemęczona, znów nie słyszałam budzika, śniło mi się, że po raz kolejny zaspałam na korepetycje, nie zawsze miałam czas na śniadanie, a całymi wieczorami nadrabiałam zaległości serialowe, wylegując się w salonie przed telewizorem. Gdy wychodziłam do swojego pokoju, odpalałam kompa, przeglądałam jeszcze allegro, fejsbuka, szukałam materiałów na korki, potem jeszcze ostatkiem sił czytałam 'Stardust' ze słownikiem- w telefonie- pod ręką. Gdy w sobotę, po powrocie z fotobudki, zachciało mi się płakać na widok obdartego przez zmywarkę kubka, postanowiłam coś z tym zrobić.

Wcale nie zrezygnowałam z zajęć w szkole, ani z korków. Po prostu zaczęłam rozsądniej odpoczywać, zdrowiej się odżywiać, bardzo mało czasu spędzać przy komputerze i, jak dotąd, efekty widać, naprawdę. Wszak, zdrowe jedzenie i dbanie o kulturę fizyczną, to podstawy zdrowego trybu życia, co? Teraz, gdy przychodzę do domu wieczorem, nie siadam przed komputerem, ale zakładam ciepłą bluzę, adidasy i idę się przejechać na rowerze lub pobiegać. Wczoraj ostatecznie udało mi się zasnąć bez komputera. Czytałam do poduchy 'Stardust', ale tym razem w pogotowiu był słownik papierowy. Wyobraźcie sobie, że obudziłam się pół godziny przed budzikiem, wyspana, zregenerowana. Jednak coś w tym jest.

Jeśli zatem, wieczorem nie możecie spać, odłóżcie na godzinę-dwie przed snem laptopy i smartfony, poruszajcie się trochę na świeżym powietrzu, a do poduchy, zamiast ślęczenia nad raportami/wiadomościami/allegro, polecam ulubioną książkę/gazetę i wyspanie się macie jak w banku. Za dobre rady i namówienie mnie do zmiany złych nawyków przed snem, dziękuję mojemu ukochanemu chłopakowi Kamilowi.:P

'Wychowanie przez czytanie', o dobrej książce słów kilka

Wspominałam w kilku poprzednich wpisach, że jestem zaczytana w doskonałej pozycji pedagogicznej, która nie tylko uczy, naprowadza, ale i motywuje. Swoją opinię, co do książki Ireny Koźmińskiej, podtrzymuję i pod wszystkimi poradami, tezami, podpisuję się. Zdecydowanie, jestem zwolenniczką wychowania z ograniczonym dostępem do smartfona, telewizji, czy internetu. Nic nie wprowadza tyle dobrych wartości u dziecka, co czytanie, przede wszystkim- czytanie mu na głos. Co do roli wyżej wymienionych dobrodziejstw technologicznych, one są dobre i użyteczne, sami wiemy, że nie pozbędziemy się ich zupełnie, bo one czasami naprawdę pomagają w wychowaniu, nauce, albo są źródłem dobrej, radosnej zabawy dla naszych dzieci. Jednak, jak apeluje pani Irena, nie wszystkie bajki są bajkami dla dzieci i nie wszystkie gry niosą ze sobą dobrą zabawę- często przemoc, agresję i cały wachlarz negatywnych emocji.

Możecie sobie myśleć, że nie mam prawa się na ten temat wypowiadać, bo skąd wiem, bo nie mam jeszcze własnych dzieci. Może i nie mam, ale wierzcie mi, spędzam z nimi 3/4 swojego życia, i 4/4 życia zawodowego. Wiem albo dowiaduję się, jakie metody na nie działają, jak je motywować, co może je zniechęcić. Od tego roku, po lekturze 'Wychowania..' zaczęłam każdemu z moich korkowych dzieci, czytać bajkę lub jakąś historyjkę w trakcie zajęć. Nie dość, że bardzo im się podoba, to stały się spokojniejsze, potrafią skupić więcej uwagi na zadaniach i czekają, naprawdę czekają na kolejną dawkę historii/baśni.

Zaczynając przygodę z głośnym czytaniem, zwróćmy jednak uwagę, że każda lektura nadaje się dla odpowiednio 'dojrzałego' odbiorcy. I o ile 'Plastuś' spodoba się sześciolatkowi, to dziesięciolatek 'Pana Tadeusza' może nie zrozumieć. Przed rozpoczęciem głośnego czytania swoim dzieciom, skonsultujcie swoje typy czytelnicze z tą stronką:

http://www.calapolskaczytadzieciom.pl/zlota-lista

Miłego odbioru i dobrego dnia życzę! optymisia;)

czwartek, 10 września 2015

Jak człowiek się uczy, a jak odpoczywa, czyli dlaczego nie wiemy wszystkiego i moje nowe postanowienie

Ostatnio czytałam artykuł na temat wieku, który jest zaporą dla przyswajania wiedzy. Okazuje się, że mózg sześćdziesięciolatka trenowany i stymulowany przez całe życie może działać sprawniej, niż mózg ośmiolatka spędzającego lwią część swojego życia przed telewizorem i na smartfonie. Taki wiek zatem nie istnieje. Hura!

Inna sprawa jest taka, że aby ten mózg działał tak, jak powinien, musi być poddawany bodźcom, często, lecz nie stale. 
Przypomnijmy sobie, jak to było podczas powrotu do szkoły we wrześniu, kiedy po długim odpoczynku trzeba było coś szybko policzyć albo mówić płynnie po angielsku. Pod warunkiem, że wakacji nie spędziliśmy w książkach lub w Londynie, przychodziło nam to z trudem. Byliśmy natomiast wypoczęci i jakoś w te coraz trudniejsze etapy edukacji dawaliśmy radę się wdrożyć. Oczywista oczywistość- poza stymulacją, mózg wymaga regeneracji. I to jest baaardzo ważne. 

Nie możemy działać na okrągło, bo w pewnym momencie będziemy mieć po prostu dość i nie tylko mózg, ale również nasze ciało zaczną się buntować. Jeśli jesteśmy pracusiami i mamy bardzo dużo zajęć, wydaje się, że nie ma czasu wytchnienia. Otóż, musi być. Postarajmy się w ciągu dnia znaleźć kilkuminutowe chwile, w których będziemy się szybko regenerować. Sposobów jest mnóstwo, ja znam i polecam kilka z nich:
1. Przez 3-5 minut patrz w jeden punkt nie myśląc o niczym. Pomaga zwalczyć gonitwę myśli i uwolni nas od ciągłego myślenia o tym, co dziś jeszcze trzeba zrobić- chociaż na te 3 minuty, warto.
2. Celebruj picie herbaty. Wstań 5 minut wcześniej, albo znajdź je w ciągu dnia i usiądź po prostu, zrób coś prostego, co lubisz i ciesz się tym, poświęcając temu całą swoją uwagę.
3. Nie zrywaj się rano z łóżka(łatwo powiedzieć). Zamiast ustawiać kolejną drzemkę, przetrzyj oczy, przeciągnij się i poleż jeszcze 5 minut w łóżku, zanim zaczniesz kolejny zabiegany dzień.

Mam wrażenie, że są to rady ode mnie dla mnie, sama często zapominam o tym, jak ważny jest odpoczynek, biorąc na siebie dużo obowiązków. Niestety, lepiej już raczej nie będzie, jestem po prostu takim typem osoby, której się nudzi, gdy nie podejmuje działania, ale przez ostatnie trzy lata poczyniłam postępy, nauczyłam się odpoczywać i jestem znacznie szczęśliwsza, zrobiłam więcej niż wcześniej i wiem znacznie więcej. 

Wciąż jednak nie wiem wszystkiego, co niekiedy mnie frustruje;p. Stąd mój nowy pomysł dot. nauki nowych słówek z angielskiego. Ponieważ uczę i chciałabym to robić na większą skalę również w przyszłości, pewne rzeczy znać/wiedzieć po prostu wypada. Okazuje się, że diabeł, jak to bywa, tkwi w szczegółach, i czasem sama siebie zaskakuję swoimi brakami. Z taką sytuacją miałam do czynienia rok temu, podczas moich pierwszych praktyk w szkole, gdy piątoklasiści uświadomili mi, że papużka falista po angielsku to budgie, a także wczoraj, podczas spotkania Language Exchange Meeting, gdzie zdałam sobie sprawę, jaka jestem mało dociekliwa i czego nie uczę się z własnej ciekawości. 

Samochód, jaki jest każdy widzi. I to, że po angielsku nazywa się car- wiadomo. Ale jak jest pedał gazu, schowek, lusterko wsteczne- to już rzeczy mniej oczywiste, a przecież w samochodzie też mają swoje miejsce i są równie ważne jak np. szprychy, czy kierownica w rowerze, a jednak podczas nauki je sobie odpuszczamy. Nie mogłam tego przeżyć i postanowiłam wziąć się do roboty. Myślę, że dobrym sposobem na naukę takich słówek jest obserwowanie rzeczy, których używamy na co dzień i próba opowiedzenia sobie o nich w myślach. Zwracając na to uwagę, będzie łatwiej je skojarzyć i zapamiętać. Na przykład, jadąc wspomnianym wyżej samochodem warto (oczywiście nie podczas samej jazdy, tylko przed odpaleniem) zastanowić się, jak będzie skrzynia biegów, wycieraczka, czy kierownica, których przecież wciąż używamy. To samo w kuchni, rozglądnijmy się czasem, ogarniając ją bardziej szczegółowo, pomyśleć, jak będzie okap, kran, czy zmywarka. Ja tę metodę zacznę stosować od zaraz, a Wy co o tym myślicie? Jakie są Wasze sposoby na naukę nowych nieoczywistych słówek?

Pod spodem zdjęcie samochodu z biedronkowego słownika obrazkowego i foty flag krajów Europy, których używam podczas moich zajęć z trzecioklasistami. :) Dobranoc!



sobota, 5 września 2015

Przesilenie wrześniowe, czyli jak to się zaczyna rok szkolny

Nowy rok szkolny zaczyna się z ogroomnym zapałem po fantastycznych wakacjach, częściowo przepracowanych, a częściowo wypoczynkowych. Wbrew moim wątpliwościom i obawom, tym razem udało mi się nie przepracować, co więcej, po tych wakacjach czuję się nawet wypoczęta i mam ochotę wracać do codziennych obowiązków- praktyk i korepetycji, a za niecały miesiąc- do nauki i pisania pracy licencjackiej. Do tych dwóch ostatnich jakoś mi się nie pali, choć cieszę się, że (jeśli wszystko się powiedzie) nareszcie skończę ten etap studiów. Jednocześnie, nigdy wcześniej, tak jak teraz, nie doceniałam tego okresu w życiu. Studia to dla mnie przede wszystkim duża swoboda, właściwie na każdej płaszczyźnie życia- czasu jest dużo, zajęcia zaczynają się o różnych porach, piątki są często wolne. Jeśli się trochę bardziej zainteresować możliwościami, jakie dają nam studia, to okazuje się, że jest naprawdę fajnie, Mam szczególnie na myśli działalność uczelnianą, wolontariaty- na które jeszcze jest czas, programy mobilności studenckiej (MOST/ERASMUS) praktyki zagraniczne. Nic, tylko zacząć z tego korzystać.

Tak czy siak, najpierw trzeba zacząć rok szkolny, jako przyszłego nauczyciela już zaczęło mnie to dotyczyć. W końcu, już po raz drugi zaczęłam praktyki w podstawówce, na razie hospituję, ale od czwartku zaczynam uczyć. Nie mogę się doczekać. Szkoda tylko, że będę późno kończyć i zaraz po szkole będę biegać na korki, ale to tylko miesiąc, mam nadzieję, że plan na rok akademicki będzie w miarę rozsądny i uda się wszystko pogodzić.

Póki co, każdy wolny czas przeznaczam na przygotowanie się do uczenia. Od niedawna zaczynam zwracać uwagę na anglojęzyczne pomoce naukowe w sklepach, czy księgarniach. Moim ulubionym sklepem na tego typu zakupy stała się Biedronka. Może Was to zaskoczy, ale co jakiś czas znajdziecie tam naprawdę ciekawe i pomysłowe pozycje dla dzieci, czy z angielskiego, czy inne książeczki edukacyjne, gry, karty itp. A ceny kształtują się przeważnie w przedziale 7-20 złotych. Warto!

Co do końcówki wakacji, spędziłam je w kuchni, robiąc przetwory z pomidorów, czyli sosy słodko-kwaśne, keczupy, przeciery i suszone pomidory. Przy okazji towarzyszących temu upałów wpadłam na pomysł zrobienia herbaty mrożonej. Przepis bardzo prosty, a taki napój to superpomysł na orzeźwienie w gorące dni. Wystarczy zaparzyć 200 ml zwykłej czarnej herbaty, posłodzić miodem, dolać około 750 ml wody mineralnej, wcisnąć połówkę cytryny, drugą połówkę pokroić w plasterki, dodać jeszcze kilka listków mięty i garść malin, i gotowe!

Wrzucam kilka zdjęć z tego tygodnia.