piątek, 15 września 2017

Hej wesele... cz.2, czyli o dodatkowych atrakcjach na wesele

Cześć. Wiem, że post miał się pojawić dawno dawno temu, ale niestety albo stety zaczęłam pracować, co w połączeniu z ogarnianiem chałupki, gotowaniem obiadów, praniem i ogarnianiem zdrowia (bo znów smarkam i kaszlę, choć mieszkam 600 m od morza), zajmuje bardzo dużo czasu. Ale pomału, pomału reorganizuję swoje życie i układam sobie wszystko, choć do zupełnego porządku jeszcze mi daleko.

Pracuję, oczywiście, jako lektor, ale w tym roku czyhają na mnie nowe wyzwania. Otóż, od przyszłego tygodnia zaczynam uczyć grupę dwulatków, co jest dla mnie zupełną nowością. Owszem, do tej pory pracowałam z trzylatkami, ale dzieci w tym okresie zmieniają się z tygodnia na tydzień, a cały rok to naprawdę duża różnica, inne techniki i ćwiczenia. Mam nadzieję, że dam radę, choć szczerze mówiąc, chciałam stopniowo zaczynać uczyć dzieci coraz starsze, a tymczasem czeka mnie powtórka do kołyski...To nie koniec wyzwań na ten rok. Od tygodnia mam też dorosłą uczennicę, z którą pracujemy nad speakingiem i skupiamy się na tematyce hotelarstwa, a więc mam do czynienia z ESP, czyli English for Specific Purposes. Dla mnie bomba, zdobywam doświadczenie i się bardzo, bardzo rozwijam.

Mam nadzieję, że to co napisałam powyżej zupełnie mnie usprawiedliwia i nikt już się nie złości, że zaniechałam pisania na ponad dwa tygodnie.

A więc do rzeczy. Obiecałam wpis o dodatkowych atrakcjach na wesele i tak też będzie. Przede wszystkim, warto się zastanowić, w co warto zainwestować w dniu naszego wesela, jakich mamy gości i ilu ich będzie, bo pytanie o ilość osób można usłyszeć od wielu firm świadczących właśnie takie usługi. Zaraz, zaraz... jakie konkretnie usługi? No właśnie, będę się skupiać na swoim przykładzie oraz na doświadczeniu, które zdobyłam pracując na weselach przez ostatnie trzy lata.

Po pierwsze - bar. Na weselu pije się głównie wódkę. To fakt, nie da się temu zaprzeczyć. Jednak, coraz więcej pojawia się gości, szczególnie w dużych miastach, którzy zamiast wódki chętnie wypiją kilka kieliszków wina lub szklanek whisky. Jeśli wiemy, że to tylko garstka osób, warto postawić na sali weselnej stolik z takimi trunkami, ale trzeba to wcześniej ustalić z kierownictwem sali, bo przeważnie jest to dodatkowy koszt, niewielki, ale jednak kierownik sali musi o tym wiedzieć. Wina i whisky sprawdzą się, jeśli kilka ciotek i wujków, starszych znajomych biznesmenów poprosiło o to przy rozdawaniu zaproszeń (zapytajcie o trunki przy ich wręczaniu). Jeśli jednak, wśród Twoich znajomych jest masa osób, które uwielbiają zabawy w klubach do białego rana, albo kobiet, które zwyczajnie nie lubią wódki, plus kilku rzeczonych wujków - miłośników whisky/wina, warto zainwestować w bar. Stolik z trunkami to koszt około 400 zł (płacimy za wniesienie swojego alkoholu) plus samemu trzeba kupić alkohole. Bar jest dużo droższy, owszem, ale jakaż to atrakcja! Nasz bar, który szczerze polecam, kosztował nas 2000 zł i działał od początku wesela do godziny 1 w nocy. Jak nietrudno się domyślić, ja zdążyłam wypić do tej pory pierwszego drinka. Ale gdybym tylko była gościem, wcale nie piłabym wódki. Blue fire drink coffee bar z Krosna, bo o nich mowa, to profesjonalna ekipa barmańska, z bardzo ładnym barem, owocami, sokami i innymi dodatkami do drinków, które smakują jak żaden inny drink w knajpie. Naprawdę, nigdy nie piłam tak pysznych, dopracowanych drinów. Jedyne, czego potrzebowali, to 6 flaszek czystej wódki, którą i tak kupuje się na wesele w dużej ilości. Drinki pił każdy, od młodych gości, którzy ledwie przekroczyli osiemnastkę (albo i nie :P), bo babcie, dla których czysta wódka mogłaby być troszeczkę za mocna. Blue fire zdali egzamin. I choć cena wydaje się wysoka, opłaca się. Atrakcja jest fantastyczna, drinki przepyszne, no i bardzo ładne. Jedyne, co mogliby jeszcze dodać do swojej oferty to na przykład krótki pokaz barmański. Ale czy na naszym weselu mieliby na to czas, przy tak dużym zainteresowaniu? Wątpię...

Po drugie - oczywiście, fotobudka lub wydruk błyskawiczny. Dla wielu gości weselnych to wciąż coś nowego i atrakcyjnego. Ja od siebie polecam oczywiście fotobudkę4fun, która oferuje nieograniczoną ilość zdjęć, księgę pamiątkową (naprawdę świetna pamiątka), pendrive'a ze zdjęciami i jeszcze galerię online. Koszt takiej atrakcji to około 700 zł, w zależności od tego ile godzin pracuje budka wraz z asystentem. Przeważnie wynajmuje się ją na dwie godziny. To standardowy czas dla wesel na 100 gości i to przeważnie wystarcza. Zawsze można ten czas wydłużyć, dopłacając za godziny. Przeważnie przedłużenie imprezy z fotobudką to koszt około 200 zł za godzinę. No i znowu, cena wysoka niewysoka, atrakcja jednak nie do zastąpienia. I fantastyczna pamiątka. Wydruk błyskawiczny podobnie. U nas tego nie było, bo mieliśmy fotobudkę, ale wiem, że coraz więcej osób się decyduję też na tą atrakcję. Jest to fajna sprawa, bo to takie selfie, tylko że od razu na papierze.

To chyba wszystkie atrakcje, na jakie my się zdecydowaliśmy. Jest znacznie więcej tych, których nie zapewniliśmy naszym gościom na weselu, bo zorganizowaliśmy je sobie w inny sposób. Na przykład, samochód, którym jechaliśmy do ślubu, należy do mojej bratowej, podobał nam się, więc zdecydowaliśmy się na własne przystrojenie, co kosztowało nas 50 zł. Jeśli nie mamy jednak takiej możliwości, samochód do ślubu można wypożyczyć i jest to koszt około 700-1000 zł w zależności od modelu. Dodatkowo, można się pokusić o dekoratorkę, co generuje bardzo duży koszt, z tego, co się orientuję, pakiet przyozdobienia sali, samochodu i kościoła, to około nawet 3000 zł. I tu znowu należy się zastanowić, co da się zrobić z naszym kościołem (im mniejszy, tym łatwiej przyozdobić), jak można udekorować salę i czy sama w sobie nie jest już ładna. Dla mnie usługi dekoratorskie zakończyły się na wykonaniu bukietu, wianka i goździka do butonierki, ale jeśli ktoś dysponuje dużymi środkami na weselę i chce mieć naprawdę niepowtarzalne dekoracje w fajnej estetyce, to polecam.

Poniżej znów kilka zdjęć, tym razem z samego wesela. :)