środa, 24 lutego 2016

Jak zmienić swoje myślenie i styl wyjaśniania, czyli o tym, że "Optymizmu można się nauczyć"

Drażnią Was parapsychologiczne podręczniki z absolutnie najlepszymi przepisami na lepsze życie? Rozumiem. Sama za takimi nie przepadałam, dopóki nie przeczytałam jednej z książek Beaty Pawlikowskiej, bodajże o podświadomości. Przeleżałam dwa dni na leżaku na tarasie i nie mogłam się oderwać. I choć dla rozrywki najchętniej zaczytuję się w kryminałach, rok później sięgnęłam po bestsellery Reginy Brett. Były świetne. Mimo że to frazesy, mimo że każdy wie, że lepiej być wesołym niż smutnym, lepiej się uśmiechać niż boczyć, to fajnie od czasu do czasu przypomnieć sobie, co jest ważne i potrzebne do szczęścia. Ot, takie proste poradniki.

We wrześniu natomiast dostałam prezent, którego absolutnie się nie spodziewałam. Kamil podarował mi poradnik, bez większej ideologii, po prostu pomyślał, że jako autorka bloga o podobnym tytule i podobnej tematyce, powinnam go przeczytać. I wiecie co? Rozwlekłam czytanie na kilka dobrych miesięcy. 'Optymizmu można się nauczyć' autorstwa Martina E. P. Seligmana to nie lada wyzwanie. Książka, której po prostu nie wolno przeczytać w dwa wieczory. To poradnik, który uczy jak ocenić poziom własnego optymizmu czy pesymizmu i podatność na depresje (różne rodzaje), uczy jak przekształcić swój styl wyjaśniania różnych zdarzeń i w końcu jak przekuć pesymizm w optymizm.



Brzmi banalnie, ale sam język książki jest specyficzny. Nie wciąga, nie porywa. Wszystko, co znajdziecie w "Optymizmu można się nauczyć" jest oparte na badaniach, bardziej i mniej ciekawych. Dowiecie się, jakie są mechanizmy optymistycznego i pesymistycznego wyjaśniania, jakie zawody wymagają optymistycznego podejścia, a które wymagają bardziej chłodnego pesymistycznego podejścia. Dużą zaletą książki jest staranny opis zaburzeń depresyjnych i ich przyczyn powiązanych z pogłębiającym się pesymizmem. Podoba mi się też dość oryginalne spojrzenie autora na samą istotę depresji, którą najlepiej oddaje cytat:

"Ale jaka wobec tego jest rola pesymizmu? Być może koryguje on zafałszowany przez optymizm obraz postrzeganej przez nas rzeczywistości? Myśl o tym, że ludzie znajdujący się w stanie depresji widzą rzeczywistość taką, jaka ona jest w istocie, natomiast pozostali wytwarzają dla swoich potrzeb jej zniekształcony obraz, jest bardzo deprymująca. Jako terapeucie, zaszczepiono mi przekonanie, że moim zadaniem jest pomagać chorym na depresję, by czuli się szczęśliwymi i postrzegali świat wyraźniej. Może jednak szczęście i prawda przeczą sobie wzajemnie? [...] Są poważne dowody na to, że ludzie w depresji, choć smutniejsi, są jednocześnie mądrzejsi."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz